Essen – SPIEL 2013 – dzień trzeci

Trzeci dzień za nami. Przez pierwsze dwa dni targi odwiedzają głównie tzw. Gracze, czyli osoby z długimi listami gier, rozkładem hal i konkretnym planem, co chcą zobaczyć i w co zagrać. W tym roku sporo osób korzystało z tabletów. Widziałam, że mieli przygotowane specjalne zestawienia z posiadaną już kolekcją gier.

Te osoby kupowały nie tylko nowości, ale także gry, które wydano już kilka lat wcześniej. Znalazły je albo na wyprzedaży organizowanej przez Heidelberger Spieleverlag, albo na stoiskach z grami używanymi. W tym drugim przypadku ceny czasami nie są zbyt atrakcyjne, wynagradza to jednak fakt, że można tam znaleźć naprawdę rzadkie tytuły. Stoisko Heidelberger Spieleverlag jest natomiast co roku oblężone przez tłumy. Ceny zaczynają się na 2,95 euro. Za 4,95 euro kupiłam grę Car(d)cassonne. Mały książę był za 9,95 euro. Ludzie wchodzili do środka z pustymi walizkami. Po wyjściu były pełne. W pierwszy dzień targów, jeszcze przed oficjalnym otwarciem ustawiła się kolejka. Porządku pilnowali ochroniarze, którzy wpuszczali klientów do środka. Sporo osób jak zwykle kupowało gry na stanowisku sklepu Spiele Offensive oraz Galeria Kaufhof. Ceny jednak nie były tak atrakcyjne, jak w przypadku Heidelberger Spieleverlag.

Przed nami niedziela – ceny, nawet nowych gier, są obniżane. Bardzo wiele osób zakupy odkłada właśnie na ostatni moment. Niestety może się zdarzyć, że jakieś tytuły będą już wyprzedane, ale jeżeli za bardzo nam nie zależy na konkretnych grach, warto poczekać.

Weekend to też czas, kiedy targi odwiedzają tzw. niedzielni gracze oraz całe rodziny Oczywiście nie brakowało ich też w czwartek i w piątek, byli oni jednak w mniejszości. Bardzo podoba mi się, że dzieci od najmłodszych lat grają w planszówki. Spotykałam też osoby, które nosiły w chustach małe dzieci. Rodzice pewnego kilkumiesięcznego malucha założyli mu duże słuchawki, tak by ten mógł w spokoju spać.

Dominika Gorgosz