Łamigłówki zapałczane – recenzja.

Gry planszowe coraz trudniej zamknąć w jednym pudle. Można się, bowiem kłócić, czy potrzebują stołu, czy karcianki to jeszcze planszówki i czy tytuły logiczne nie tworzą już, aby własnego gatunku. Stąd miałbym wątpliwości odnośnie faktu, czy owa recenzja powinna znaleźć się na łamach Board Times. Jednak z racji tego, że znalazła się już w paczce od wydawnictwa, nie pozostało nic innego jak zakasać rękawy i zabrać się do roboty.

Wydawnictwo: G3
Sugerowana cena detaliczna: 49 zł
Liczba graczy: 1

1) Co w pudełku ?
2) Zasady
3) Ocena

1) 50 kart z zagadkam i pudełko z zapałkami. Mało. Ale, aby oddać sprawiedliwość – niczego, więc do zabawy nie trzeba. Zaskakujące jest ile można wycisnąć z kilkudziesiąciu zapałek. Dyskusyjna jest z kolei kwestia ceny, ale o tym dalej.

2) Mógłbym po prostu powiedzieć, iż zabawa polega na przeczytaniu zagadki i jej rozwiązaniu [z czego tkwi ono na odwrocie karty]. I tak też zrobię, gdyż gra nie niesie ze sobą większej głębi. Co nie jest dla niej w żadnym stopniu ujmą – wręcz przeciwnie; prostota w tym wypadku przekłada się na niski próg wejścia, pozwalając skupić się na zabawie. Przykładowa zagadka, wraz z rozwiązaniem, poniżej:

Część z nich jest iście diabelnie pomysłowa [np. ta z uzyskaniem kwadratu jednym ruchem z zapałek ułożonych w plus], podczas, gdy inne trochę naciągane. Niemniej mam jeden poważny zarzut: otóż myślę, że wszystkie, a nawet więcej, można znaleźć bez większego trudu w internecie. Tym samym zakup gry z ekonomicznego punktu widzenia mija się z celem, chyba, że cenimy sobie wykonanie [opakowanie jest ogromną repliką prawdziwego pudełka z zapałkami]. Na pytanie czy warto wydać prawie 50 złotych odpowiedzcie sobie sami. Osobiście bawiłem się znakomicie, ale nie kosztowało mnie to złamanego grosza. Ostateczna ocena nie bierze pod uwagę współczynnika koszt/jakość.

3) Ocena:

3/5

+ Zestaw zagadek na każdą okazję; znakomite do podróży, tudzież w poczekalni.
+ Mam wrażenie, że jest wprost idealna na prezent.

– Po rozwiązaniu wszystkich nie mamy do czego wracać.

Grę do recenzji dostarczyło wydawnictwo G3.